wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 3

Zaspane westchnięcie wydostało się z moich rozchylonych warg, na znak, że po prostu nie mam zamiaru wstać. Chwyciłam poduszkę leżącą wcześniej obok mnie oraz zakryłam sobie nią twarz.
-Ugh, już wstaję mamo!-odkrzyknęłam z niechęcią, następnie chwyciłam kołdrę i przerzuciłam ją sobie przez głowę, sprawiając, że momentalnie poczułam zimny powiew na moich, nagich nogach. Moje bose stopy szybko ruszyły po zimnej posadzce, prowadzącej prosto do łazienki. Po drodze chwyciłam jeszcze jakieś ubrania, w których miałam zamiar udać się do szkoły. Po zwięzłym ubraniu się, wyszczotkowałam zęby oraz nałożyłam mój codzienny, delikatny makijaż. Ostatni raz przejrzałam się w lusterku i ruszyłam korytarzem, zbierając po drodze wszystkie potrzebne mi rzeczy. Po chwili byłam już gotowa. Szybko pokonałam schody, by znaleźć się w dolnej części mojego domu.
-Dzień dobry, kochanie.-przywitała mnie mama. Na jej twarzy gościł promienny uśmiech, a jej dobra energia powoli zaczynała wpływać też i na mnie.
-Hej.-odwzajemniłam uśmiech, biorąc kolejnego gryza jabłka.
-Jak było w szkole?-zapytała.-Wczoraj nie miałyśmy okazji porozmawiać.-zauważyła, a ja przyznałam jej rację. Opowiedziałam jej o moim wczorajszym dniu w szkole, oczywiście nie wliczając wydarzeń związanych z Niall'em. Nie było o czym opowiadać.
-I tyle?-zapytała nieprzekonana.
-Tak.-przytaknęłam, choć kłamanie zupełnie mi nie szło. Prędzej czy później mama i tak dowiadywała się wszystkiego. Zawsze.
-Dobrze, ale jeżeli zechcesz mi powiedzieć coś więcej, to pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść.-zachęciła cały czas się uśmiechając.
-Mamo...-jęknęłam, na co ta szerzej się uśmiechnęła.-Muszę już iść.-stwierdziłam zakładając moje białe nike.
-Może cie podwiozę?
-Nie trzeba, przejdę się.-ostatni raz pożegnałam się z moją rodzicielką i wyszłam z domu. Poruszałam się dość szybkim krokiem, stawiając stopę za stopą, dzięki czemu droga trwała zaledwie 10 minut. Postanowiłam, że zaczekam na dziewczyny w środku budynku, więc ruszyłam w jego stronę. Już chwyciłam za klamkę, w celu otworzenia drzwi, gdy nagle szklana powłoka ustąpiła... a raczej została otworzona.
-O dziękuję.-rzuciłam nie odwracając się. Zaakceptowałam miły gest i po prostu weszłam do środka.
-Obawiam się, że zwykłe 'dziękuję' może nie wystarczyć.-zacisnęłam bezwiednie oczy, próbując przetworzyć to, co właśnie usłyszałam. Dobrze znałam ten głos. Nie, tylko nie to.~pomyślałam.
-Daj mi spokój.-poprosiłam nadal stojąc do niego tyłem.
-To niemożliwe.-powiedział wyraźnie rozbawiony. Usłyszałam kroki zbliżające się w moim kierunku. To, że byłam na terenie szkoły, wcale mnie nie uspokajało. Uczniowie zbliżający się do drzwi frontowych budynku, zobaczywszy zaistniałą sytuację, wycofywali się. Oznaczało to tylko jedno: bali się go, tak samo jak ja. Chwilę później już stał tuż za mną. Czułam jego oddech na moim karku, co wywołało u mnie nieprzyjemne dreszcze.-Spokojnie, maleńka.-wyszeptał. Przez moje ciało przeszedł kolejny dreszcz. Blondyn zebrał moje wszystkie włosy, a następnie przerzucił je przez moje lewe ramię udostępniając sobie dostęp do mojej szyi. Wiedziałam, co chce zrobić. Nie chciałam na to pozwalać, ale dobrze wiedziałam, że szarpanie się nic tu nie da. Był silniejszy.-Bądź grzeczna.-rzucił, zanim wessał się w moją szyję. Nieznacznie jęknęłam, co wywołało wyraźny uśmiech na jego twarzy. Jego dotyk wywołał u mnie gęsią skórkę.
-Przestań.-poprosiłam słabo, na co on jedynie głęboko się zaśmiał.
-Poczekaj śliczna, trochę się pobawimy.-powiedział nie odrywając warg od skóry mojej szyi. Stałam tam jak wryta z mocno zaciśniętymi oczami. Poczułam ból w postaci pieczenia. Moja dłoń momentalnie powędrowała na obolałe miejsce, Niall jednak szybko ją strącił.-Zaczekaj, jeszcze nie skończyłem.-stałam do niego tyłem, ale byłam niemal pewna, że się uśmiecha. Blondyn zaczął delikatnie całować zaczerwienione miejsce tym samym łagodząc ból. Po chwili odsunął się i zaczął podziwiać swoje 'dzieło'. Szybko odwróciłam się i po prostu go spoliczkowałam.
-Co ty sobie wyobrażasz?-byłam wściekła. Co on sobie do cholery myślał?
-Przyznam, że takiej reakcji się nie spodziewałem.-nadal zawadiacko się uśmiechał. Najwidoczniej doprowadzanie mnie do szału sprawiało mu przyjemność.
-No widzisz.-skomentowałam, na co on ponownie się uśmiechnął. Złość zwyciężyła strach. Miałam go już serdecznie dosyć, a znałam go zaledwie od wczoraj.
-Oj, maleństwo.-rzucił zaczepnie.-Czuję, że będziesz niemałym wyzwaniem.-puścił do mnie oczko. Otworzyłam usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale po chwili dotarło do mnie, że wszystko co powiem i tak obróci się przeciwko mnie, więc nie warto nic mówić. On naprawdę nie miał zamiaru zaprzestać tym torturom. Niall pokiwał głową rozbawiony. Jak on mógł do wszystkiego podchodzić tak... lekko i lekceważąco. To doprowadzało mnie do szału. Chciał za wszelką cenę mnie zdenerwować. Świetnie mu to wychodziło.-Ale nie ukrywam, że jestem zadowolony z jednego faktu.-urwał, ale po chwili kontynuował.-Cieszę się, że będę pierwszym, który będzie cię dotykał.-zastygłam w bezruchu, a moje oczy otworzyły się szerzej. Skąd wiedział, że nigdy wcześniej nikt mnie nie dotykał? Skąd pewność, że będzie pierwszym?~miałam do niego wiele pytań, ale nadal stałam z rozchylonymi wargami, wpatrując się w, z trudem powstrzymującego się od śmiechu, blondyna. Nagły przypływ gorąca nie oznaczał nic innego niż krew, napływającą do mojej twarzy. Nieprzyjemne szczypanie policzków towarzyszyło intensywnemu różowi, jaki zagościł na mojej twarzy. Szybko spuściłam głowę z nadzieją, że chłopak może tego nie dojrzał. Myliłam się. Zauważył.-Jesteś taka delikatna.-powiedział przygryzając przy tym dolną wargę. Myślałam, że moje policzki zaraz eksplodują. Widok mojego zakłopotania naprawdę bardzo go bawił. Pierwszy raz w życiu cieszyłam się, kiedy zadzwonił dzwonek oznaczający początek lekcji.
-Muszę już iść.-szybkim krokiem oddaliłam się od mojego prześladowcy.
_________________________________________________________
Tak jak już wspomniałam-rozdział 3 nie należy do tych dłuższych, podobnie do 2, ale następne będą już coraz dłuższe. Chciałam Wam serdecznie podziękować za każde kolejne wyświetlenie na blogu, głosowanie w ankiecie i, najbardziej, za komentarze, które nie ukrywam są dla mnie chyba najważniejsze. Każde miło słowo, komplement czy choćby uwaga co do fanfiction są mile widziane. Czytając wasze komentarze nie potrafię powstrzymać uśmiechu. Jest to dość przyjemne uczucie, naprawdę. Jeszcze raz dziękuję Wam za każdą minutę poświęconą temu opowiadaniu :)
Wasza Faith.

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 2

Stałam tam jak wryta jeszcze przez chwilę, aż w końcu, cała moja klasa, zwartą grupą wyszła z sali z zamiarem pójścia na apel.
-Faith! Gdzie ty byłaś?-zapytał zmartwiony pan Williams.-Coś się stało?-właśnie tego pytania się obawiałam.
-Ale, że mi? Nie.- szybko zaprzeczyłam.
-Ymm... A co z tą kredą?-rozejrzał się na wszystkie strony w poszukiwaniu wspomnianego obiektu. Wszystkie pary oczu skupione były na mnie. Spojrzałam się na Erin i Alex, one również żądały wyjaśnień. Cholera~zaklęłam w myślach.
-Bo ja...-właśnie w tej chwili zadzwonił dzwonek, oznaczający rozpoczęcie apelu. Wszystkie sale zostały otwarte przez tłumy uczniów. Dziękowałam Bogu za to. Dosyć widocznie uśmiechnęłam się, na co mój wychowawca ukarał mnie przenikliwym spojrzeniem.
-Masz szczęście.-rzucił i ruszył po schodach. Cała klasa niezgrabnie szła za nim, wyprzedzając się, kopiąc i przepychając nawzajem.
-O co tu chodzi?-spytała nagle Erin, na co Alex wyraźnie jej przytaknęła, dając tym samym do zrozumienia, że też chce widzieć. Były ciekawe, z resztą nie tylko one... Ja też pragnęłam wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Wiedziałam tylko, że to 'dręczenie' mnie sprawia mu wyraźną radość, satysfakcję. To była, w jakimś stopniu, jego zabawa, gierka, której ja byłam ofiarą, niestety.
-A o co ma chodzić?-spytałam obojętnie. Nie było potrzeby mówienia im o Niall'u. Nie wtedy.
-Faith, nie udawaj.-wtrąciła Alex. Zignorowałam je i po prostu zmieniłam temat, co o dziwo, nie okazało się aż takie trudne. Nie miałam ochoty myśleć o niebieskookim nieznajomym, chociaż cały czas w głowie odtwarzałam słowa, którymi raczył mnie dzisiaj obdarzyć. "Cześć, śliczna. Gdzie się tak spieszysz?" słowa, które wypowiedział jako pierwsze obijały się echem po mojej głowie. Na samo wspomnienie jego, dość intymnego dotyku jak na pierwsze spotkanie, nieprzyjemnie się wzdrygnęłam. Kilka minut później staliśmy już w zgranym szeregu na sali gimnastycznej. Dyrektorka wyczytywała nazwiska wszystkich, tegorocznych maturzystów poczynając od klasy 3a aż do klasy 3g, w której się znajdowałam. Jedno nazwisko szczególnie przykuło moją uwagę.
-Niall Horan z klasy 3b, witamy ponownie w trzeciej klasie.-powiedziała z ironią w głosie. Moje oczy otworzyły się szerzej, a szczęka bezwiednie opadła. Nie, nie, nie!~pomyślałam ze złością.
-Mi też miło panią widzieć.-taka była odpowiedź blondyna, który niespełna 20 minut temu torturował mnie na korytarzu. Wszyscy wybuchnęli śmiechem na 'sympatyczną' odpowiedź starszego ucznia, który zmuszony był powtarzać klasę.
-Horan, lepiej będzie, jak nie będziemy wchodzili sobie w drogę.-zasugerowała nauczycielka, na co blondyn przytaknął z uśmiechem. Jego wzrok wędrował po sali pełnej młodzieży i nauczycieli, aż w końcu zatrzymał się... na mnie. Uśmiechnął się do mnie w ten, charakterystyczny dla niego, sposób oraz puścił mi oczko. Zaraz po tym spuściłam wzrok w nadziei, że przestanie się na mnie gapić. Stałam w pierwszym rzędzie, więc schowanie się za kimś nie wchodziło w grę. Po raz kolejny dzisiaj pożałowałam, że nie jestem wyższa. Przez cały apel czułam na sobie wzrok Niall'a.  Po oficjalnym zakończeniu apelu jako pierwsza wybiegłam z olbrzymiej sali, w celu uniknięcia spotkania z nim. Kiedy uznałam, że jestem bezpieczna usiadłam na ławce przed moją salą. Niedługo potem zjawiła się cała reszta mojej klasy, w tym Erin i Alex.
-Szczęściara.-rzuciła Alex dając mi kuksańca w ramię. Nie miałam pojęcia, o co jej chodzi. Spojrzałam na nią pytająco.-Nie gadaj, że nie wiesz, o czym mówię.-oburzyła się Alex.
-Nie mam pojęcia.-przyznałam.
-No chodzi mi o tego całego Niall'a. Jest mega przystojny, do tego szarmancki.-gdybym coś piła z całą pewnością bym się tym udławiła, lub wypluła całą zawartość na galowe ubranie Alex.
-Co?-moje oczy z każdą sekundą otwierały się szerzej i szerzej. My chyba mówiłyśmy o dwóch, różnych Niall'ach.
-No Niall. Ten co cie, niemal pożerał wzrokiem na apelu.-poczułam nagły przypływ gorąca na moich policzkach. Momentalnie spuściłam wzrok i przygryzłam dolną wargę. Powodem było oczywiście zakłopotanie. Nie chciałam, żeby Erin i Alex myślały, że ja i Niall... Nie. Nie było takiej opcji.
-To nie tak...-zaczęłam, ale momentalnie przestałam, gdy tylko uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nie mam żadnego sensownego wytłumaczenia.
-A jak?-zapytała podekscytowana Alex.
-Na pewno nie tak, jak to sobie wyobrażacie. On mi się wcale nie podoba, ja...
-Oj już cicho. Nie musisz nam wszystkiego na razie mówić.-zachichotała Erin.-A i też nie musisz nam dziękować.
-Ja, Wam? Za co?-modliłam się, aby to 'coś' nie było związane z blondynem, którego i tak już miałam dosyć.
-Dałyśmy mu twój numer.-rzuciła dumna Erin.
-Że co?-moje oczy, po raz kolejny dzisiaj, rozszerzyły się do nienaturalnych rozmiarów.-Chyba żartujecie.-spojrzałam na Alex, prosząc Boga o to, aby to co mówiły okazało się jakimś marnym żartem.
-Nie.-bąknęła krótko Alex.
-Prosił, to mu dałyśmy. Był taki miły.-kontynuowała Erin. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. "Był miły." Niemożliwe. Erin chyba nie wiedziała, co mówi. Dziewczyny dały mu mój numer telefonu. Świetnie, po prostu fantastycznie. Co jeszcze mnie dzisiaj spotka?~pomyślałam.
______________________________________________________
Ten rozdział jest dość krótki, podobnie do trzeciego, za to następne będą już coraz dłuższe :) Mam nadzieję, że Was nie zawiodę i choć w połowie spełnię wasze oczekiwania względem tego opowiadania. Wydaję mi się, że praktycznie w każdym rozdziale coś się dzieję, więc myślę, że Wam się spodoba.
Chciałabym też bardzo podziękować osobom, które poświęciły minutę lub dwie ze swojego życia oraz skomentowały poprzedni rozdział, na prawdę wiele to dla mnie znaczy. Nie będę pisać czegoś w stylu 15 komentarzy=3 rozdział, bo uważam, że to nie jest za fajne. Jestem wdzięczna tym, którzy sami z siebie komentują lub będą komentować rozdziały, bo czytając wasze komentarze szczerze się do monitora. Cały czas więc, zachęcam do wyrażania opinii w postaci komentowania, kolejno dodawanych, postów.  
Wasza Faith.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 1

-Faith, pospiesz się!
-Już idę, mamo!-szybko chwyciłam plecak zarzucając go na jedno ramię i, potykając się niejednokrotnie, wybiegłam z domu. Chwilę później już siedziałam w samochodzie razem z moją mamą.
-Moja kochana niezdara.-droczyła się. Dobrze wiedziała, że nie cierpię gdy tak na mnie mówi. Owszem, zdarzało mi się potykać, czasem nawet upadać, ale wypominanie mi tego, jak strasznie niezdarna potrafię być nie było konieczne. Zwłaszcza dzisiaj, w pierwszy dzień szkoły.
-Ugh, mamo.-rzuciłam naburmuszona, na co ona uśmiechnęła się serdecznie. Odwzajemniłam uśmiech mimo szczerej niechęci. Jej dobra energia zawsze wpływała także i na mnie. Miedzy innymi dlatego ją tak bardzo kocham.-Jedź już, bo się spóźnimy.-odparłam, na co ta odpaliła silnik i ruszyła. Wyglądałam przez szybę, analizując dokładnie każdy szczegół jaki zdążyłam dojrzeć. Była to głównie młodzież zmierzająca do tego samego punktu co ja, a zatem szkoła. Nie uśmiechało mi się wracać tam, tym bardziej, że była to moja ostatnia klasa: wszystkie egzaminy, przygotowania do testów, cały ten materiał, jednym słowem 'nauka'. Niestety, nic na to nie mogłam poradzić. Jedynym pocieszeniem było to, że zobaczę znów całą klasę, w tym moje przyjaciółki. Co prawda widziałam się z nimi tydzień temu, ale już zdążyłam się za nimi stęsknić. Ciekawa jestem, jak będzie wyglądał ten rok szkolny. Mówią, że ostatnią klasę się pamięta i, że jest, rzekomo, najfajniejsza. Jak jest? Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że ten rok będę mile wspominać, a przynajmniej nie tragicznie. Może będzie nudny jak wszystkie? Nie wiem, zobaczę.~rozważałam różne opcje, jakie tylko przemknęły mi przez myśl.
-Jesteśmy.-powiedziała mama, wyrywając mnie z moich, jakże głębokich rozmyślań.
-To widzimy się później, tak?-spytałam wysiadając z auta.
-No wiesz, jeśli się z nikim nie umówisz to tak...-uśmiechnęła się. Wiedziałam co miała na myśli. Nie wiedząc czemu, od niedawna, cały czas męczyła mnie o moje 'sprawy sercowe'. Nie mam pojęcia o co jej chodziło. Wypytywała się mnie "Czy kogoś mam? Czy jestem kimś zainteresowana? Czy ktoś jest mną zainteresowany?". Bez sensu. Co prawda od dłuższego czasu byłam samotna, ale nie czułam się z tym źle. Mój ostatni chłopak zostawił po sobie niezbyt ciekawe wspomnienia... Tak czy tak, nie potrzeba mi chłopaka do bycia szczęśliwą. Co nie oznacza, że jestem jakaś 'oporna na miłość'.
-Oj mamo... Rozmawiałyśmy o tym, pamiętasz?
-Tak, tak, wiem... Tak tylko spytałam.-przytaknęła zrezygnowana.
-Kocham cie.-posłałam jej całusa, na co ta uśmiechnęła się, życzyła mi powodzenia i odjechała.
Pewnym krokiem ruszyłam w kierunku dużego budynku, w którym za kilkanaście minut miały zacząć się lekcje. Rozglądałam się w poszukiwaniu moich przyjaciółek, ale nigdzie ich nie widziałam.
-Hej, Faith!-usłyszałam znajomy głos, na który kąciki moich ust mimowolnie uniosły się ku górze. Dłonie 'nieznajomej' mi osoby spoczęły na moich oczach, w celu uniemożliwienia mi rozpoznania sylwetki.-Zgadnij, kto to.-odparł wysoki, damski głos.
-Hm... Nie wiem, może pani ze stołówki?-to był oczywiście sarkazm. Dłonie 'nieznajomej' opuściły moją twarz, a ja szybko odwróciłam się przodem do mojej przyjaciółki.-To ty?-spytałam z dezaprobatą w głosie.-nie wiedziałam.-zachichotałam.
-Ha ha, bardzo śmieszne.-Erin również się uśmiechnęła.
-A gdzie jest Alex?-spytałam rozglądając się na wszystkie strony.
-Nie wiem, powiedziała, żeby na nią nie czekać, bo będzie na styk.-wzdrygnęła ramionami, na co jej przytaknęłam. Razem przekroczyłyśmy próg szkoły. Po drodze do sali natknęłyśmy się na kilku znajomych, którzy oczywiście nas miło przywitali, spotkałyśmy też sporo nowych, przestraszonych twarzy. Przypomniałam sobie te czasy kiedy byłam na ich miejscu. Było to całkiem nie dawno, więc nie uważałam się za jakąś starszą czy szczególnie ważniejszą. Szczerze to nie rozumiałam tych 'bardzo dorosłych' ludzi. Razem z Erin zbliżałyśmy się do klasy, gdy nagle rozległ się dźwięk dzwonka.
-Punktualnie.-zauważyła Erin. Przywitałyśmy się z resztą klasy i czekałyśmy na naszego wychowawcę, który lada moment miał się pojawić.
-Hej wszystkim, jestem!-przez rozmowy uczniów przedarł się znajomy głos. To była Alex.
-O cze...-nie zdążyłam się przywitać, gdy ta dosłownie rzuciła się na mnie i Erin z zamiarem uściskania nas obie.
-Jak ja was uwielbiam! Tęskniłam wiecie, tak bardzo... Co robiłyście, jak mnie nie było? W ogóle może wam opowiem gdzie byłam, albo ostatni tydzień. A może wy najpierw powiecie? Był już dzwonek, wiecie może? Ja...
-Zamknij się.-przerwała jej Erin, na co ja zaśmiałam się. Cała Alex. Tego mi właśnie brakowało przez ostatni tydzień wakacji-ich kłótni. Dobrze rozpoczęty dzień w szkole.
-Ej!-Erin dostała kuksańca w ramię.-Faith, czy ja dużo gadam?
-Ehm, tak.-przytaknęłam z uśmiechem, na co Alex skrzyżowała ręce na klatce piersiowej na znak, że jest obrażona.
-Ranisz.-jęknęła. Erin przewróciła oczami, a ja, najzwyczajniej w świecie, się zaśmiałam. Wszystko było po staremu, takie jak powinno być. Odwróciłam się na chwilę, by zobaczyć mojego wychowawcę zmierzającego do klasy, przy której czekaliśmy właśnie na niego.
-Witam klasę!-przywitał nas radosnym okrzykiem, na co wszyscy się uśmiechnęli i odpowiedzieli tym samym.
-Witamy!-Pan Williams otworzył drzwi od sali oraz gestem ręki zaprosił nas do niej. Na końcu sam wszedł do sali.
-No więc dzień dobry klaso!-uśmiechnął się.-Jak co roku, po wakacjach, witamy się i życzymy sobie udanego roku, następnie idziemy na apel, na którym także nas witają.-zaśmiał się.-Ale zanim pójdziemy na apel poproszę o przygotowanie sali.-Pan Williams wskazał osoby, które miały przygotować salę do lekcji. W wybranej piątce znalazłam się także ja. Moim zadaniem było pójście po kredę. Nic wielkiego.~pomyślałam i ruszyłam korytarzem prosto do kantorka, w którym znajdował się, dość spory, zapas kredy. Odwróciłam się i podziwiałam wygląd nowej, zielonej farby nałożonej na ściany w celu odnowienia nieco szkoły. Zaciągałam się także jej zapachem, idąc tyłem gdy nagle na kogoś wpadłam. Odwróciłam się tak szybko, jak tylko mogłam.
-Oj bardzo przepraszam.-grzecznie przeprosiłam, nawet nie patrząc się na tę osobę. Postawiłam krok w lewo z zamiarem wyminięcia postawnej sylwetki, jednak on zrobił to samo. Zmarszczyłam brwi i pewnie spojrzałam się w górę, aby dostrzec jego twarz.
-Cześć, śliczna. Gdzie się tak spieszysz?-na dźwięk jego, ochrypniętego głosu przebiegły mnie ciarki. Moje zmieszanie było więcej niż widoczne. Na jego twarzy dostrzegłam zagadkowy uśmiech. Mogę przysiąc, że niemal słyszałam swój puls. Bałam się.
-Nigdzie.-powiedziałam krótko. Chciałam, żeby wiedział, że się go nie boję... lecz ja sama nie byłam tego pewna. Przybrałam bojową postawę, na co on głęboko się zaśmiał. Wibracje jego torsu, spowodowane śmiechem, sprawiły, że dość widocznie się wzdrygnęłam.
-Ej maleńka, nie denerwuj się.-zrobił krok w moją stronę, na co ja cofnęłam się, pokazując mu tym samym, że jestem przestraszona. Kurcze, Faith!~skarciłam się w duchu.-Spokojnie, śliczna.-i znowu ten krzywy uśmieszek. Przełknęłam ślinę, rozważając co powiedzieć.
-Nie boję się ciebie.-powiedziałam cicho, ale na tyle głośno, by to usłyszał. Mój wzrost naprawdę nie pomagał mi w uzyskaniu przewagi nad nim, ani w jednym stopniu. Gorzej. Powiedziałabym nawet, że mi to utrudniał. Chłopak o postawionych blond włosach i niebieskich oczach górował nade mną wzrostem. Miał przewagę i dobrze o tym wiedział.
-Nie wątpię.-zaśmiał się. Powiedział to oczywiście sarkastycznie.-Przedstawisz się, śliczna?-przygryzł dolną wargę, na co ja otworzyłam szerzej oczy.
-Nie.-wyprostowałam się, żeby pokazać mu, że jestem tak samo pewna siebie, jak i on. Znowu się zaśmiał. Moje próby stawiania się przynosiły mi dosłownie odwrotne efekty do tych, jakie chciałam uzyskać. Tak zwany paradoks, niestety. Nieznajomy zbliżył się do mnie tak, że nasze ciała się dotykały. Zrobił to tak szybko, że mój wzrok nie zdążył tego nawet zarejestrować. W innym wypadku już dawno bym zareagowała. Już miałam się odwrócić i zacząć biec do klasy, gdy ten chwycił mnie za biodra i uniósł do góry jak jakieś nieposłuszne dziecko. Zastygłam gdy mnie postawił, a jego ręce powędrowały na dół moich pleców, tym samym przyciągając mnie do swojego ciała.
-Nigdzie nie idziesz. Bądź grzeczna i się przedstaw.-to raczej nie było prośba.
-F...Faith.-powiedziałam, a raczej wyjąkałam. W ułamku sekundy straciłam swoje bojowe nastawienie względem chłopaka.
-I nie można tak było od razu?-zapytał nadal się szczerząc. Mój oddech był niespokojny. Nagle jego dłoń powędrowała niżej i przysunęła moje biodra jeszcze bliżej jego. Duża dłoń powędrowała na mój pośladek, a następnie go ścisnęła.-Mm.-zamruczał, na co mocno zacisnęłam powieki. Chciałam, aby okazało się, że to jakiś zły sen... żebym za chwilę obudziła się i, obraz nieznajomego znikł sprzed moich oczu. Stykaliśmy się całymi ciałami, do tego jego silna ręka mnie przytrzymywała. Jedynie moja twarz była odwrócona na bok.-Ej, maleństwo...-chwycił mój podbródek i przekręcił moją głowę tak, abym patrzyła mu w oczy. Zbliżył swoją twarz do mojej, nadal podtrzymując ją swoją dłonią.-Ja jestem Niall.-wyszeptał prosto w moje usta, nie dotykając ich.-Oj panno Faith, coś czuję, że zawróci mi pani w głowie.-wyszeptał zachrypniętym głosem, a następnie przygryzł płatek mojego ucha. Moje dłonie powędrowały na jego klatkę, tylko po to, aby go odepchnąć. On jednak zareagował w dość szybkim tempie i przywarł do mnie jeszcze mocniej, nie przerywając swojej wcześniejszej pracy.
-Proszę cie, zostaw mnie.-wyjąkałam. Nagle zaczął schodzić niżej, aż dotarł do mojego obojczyka, który obdarzył pocałunkami. Jego miękkie wargi powoli docierały do mojego dekoltu, gdy nagle przestał, wycofując się. Jaki dżentelmen.~pomyślałam, nadal próbując się otrząsnąć po tym, co właśnie miało miejsce. Gdy odsunął się na jakiś metr ode mnie postanowiłam się odezwać.
-Po takim czymś zwykle dziewczyny rzucają się na ciebie czy proszą, żebyś kontynuował całowanie niższych sfer?-spytałam robiąc małe kroki do tyłu, na wypadek jakby chciał się do mnie zbliżyć. Jego reakcją był ten zagadkowy uśmiech, który zdążyłam już dzisiaj zobaczyć wielokrotnie.
-Robią to zwykle po 'cześć'.-odpowiedział z uśmiechem. Zamurowało mnie. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Właściwie, to nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno nie czegoś takiego.-Ale Faith, nie przejmuj się... Ty będziesz wyzwaniem.-puścił mi oczko, następnie odwrócił się i odszedł. Ja jeszcze chwilę stałam tam i gapiłam się przed siebie. Miałam tylko jedną nadzieję, że już nigdy więcej go nie zobaczę.
__________________________________________________
A więc oto jest pierwszy rozdział The Stranger. Mam nadzieję, że odpowiada Wam mój styl pisania, słownictwo oraz pomysł rozegrania początku. Zachęcam do komentowania rozdziałów, jeśli czytacie to fanfiction, bo nie ukrywam, że komentarze są dla mnie ważne. Przypominam także o ankiecie, którą jakimś cudem udało mi się dodać. Należy zaznaczyć krótką, prawidłową odpowiedź, której pytanie jest banalne i zrozumiałe, jak sądzę, dla każdego. Znajdziecie ją po prawej stronie bloga. Dziękuję! 

sobota, 18 stycznia 2014

The Stranger fanfiction-zwiastun


Pierwszy rozdział pojawi się już wkrótce. Zapraszam!
Każda szczera opinia jest mile widziana, gdyż jest to mój pierwszy blog, który, mam nadzieję, wybiję się i uzyska kilku obserwatorów i choć trochę sławy.